niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 13- ,,Tak łatwo skrzywdzić... Tak trudno wybaczyć.''

*Oczami Rossa*

- Potrzebuje Cię Abby.. - mówiłem, mój oddech był tak nieregularny i ciężki. Poczułem mocne szarpanie za ramie, ujrzałem moją blondyneczkę nad sobą. Trzymała moje ramie i krzyczała coś nie zrozumiale. Zamknąłem oczy, a gdy je ponownie otworzyłem stała nade mną Rydel. Coś przeraźliwie piszczało. 
- Doktorze co się z nim dzieje?! - pytała zrozpaczona blondynka. Moje łóżko zaczęło jechać. Odchyliłem głowę do tyłu, stała tam pielęgniarka. Po chwili pojawiła się obok mnie Delly, ścisnęła moją rękę, spojrzałem na jej zapłakaną twarz. 
- Delly co się dzieje? - szepnąłem. 
- Rossy proszę bądź dzielny i nie zostawiaj nas.. Potrzebujemy Cię! - krzyknęła, zamknąłem oczy i wbiłem głowę w poduszkę. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje. 
- Potrzebuje Abby.. Teraz! - syknąłem z zaciśniętymi zębami. Gdy ponownie otworzyłem oczy byłem w sali. W moje oczy padało mocne, białe światło. Nagle pojawił się wysoki mężczyzna. Zasłonił światło lampy i uśmiechnął się. 
- Tak strasznie boli... - westchnąłem. 
- Dasz radę Ross.. Zaraz poczujesz ulgę - powiedział pewnie - Ale obiecaj, że się obudzisz jasne? - dodał. Pokiwałem twierdząco głową i w tej samej chwili poczułem ukucie. Był to zastrzyk. 
- Co, co się dzieje? - mamrotałem nieprzytomnie. 
- Nic.. Nie bój się Ross. Po prostu śpij dobrze. Dobranoc - odpowiedział mężczyzna, a moje oczy zamknęły się. Teraz panowała tylko głucha pustka...


*Oczami Abby*

- Naprawdę mi przykro, mocno Cię uderzyłam? - dopytywała się dziewczyna. 
- Naprawdę, jest okey. 
- Hej Ana! - dobieg krzyk z oddali. Po chwili obok nas stał przystojny brunet. 

- Arthur poznaj Abby - przedstawiła mnie dziewczyna. 
- Hej - odparłam. 
- Siemka, miło Cię poznać. 
- Ok, ok wiem, żeby się zrekompensować za uderzenie zapraszam Cię na kawkę, co ty na to? - zaproponowała. 
- Mmm.. Z chęcią - uśmiechnęłam się. Chwyciłam za torebkę i nagle rozległ się dzwonek. 
- To przypadkiem nie twój telefon? - spytał chłopak. 
- Emm.. Tak mój, ale to na pewno nic ważnego..
- Przestań! Odbierz, skąd wiesz może tym razem coś ważnego się przytrafiło - nalegała nastolatka. Spojrzałam na nią, po czym sięgnęłam telefon i odebrałam. 
**
- Hallo? 
- Abby.. Błagam musisz przyjechać! - usłyszałam w słuchawce zapłakany głos.
- Rydel? Co się stało? - spytałam nerwowo. 
- Ross.. miał krwotok wewnętrzny. Teraz go operują, zanim wzięli go na sale operacyjną powiedział, że Cię potrzebuję.. Błagam przyjedź! - płakała.
- Ok, tylko błagam nie płacz. Zaraz będę - rzekłam i rozłączyłam się. ** 
- Jej.. przepraszam Was bardzo, ale muszę jechać -zaczęłam się plątać. 
- Co się stało? - spytała przerażona dziewczyna.
- Mój znajomy jest w szpitalu, muszę do niego jechać. 
- Oczywiście, nami się nie przejmuj - powiedziała - Masz to mój numer, zadzwoń jak będziesz miała chwilę - dodała podając mi karteczkę z numerem. 
- Jasne, na pewno zadzwonię. Miło było, Do zobaczenia Papa.
Po około 10 minutach byłam już w szpitali i właśnie szłam do sali Rossa. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W sali znajdowali się Rydel, rodzice Lynchów i Riker. Na łóżku leżał nie przytomny blondyn. 
- Tak się cieszę, że jesteś. On Cię naprawdę potrzebuje - odezwała się Rydel. 
- No spoko...- powiedziałam niepewnie. 
- No, to teraz zrób coś, żeby się obudził - rozkazała. 
- Ja? A co ja mam zrobić? Przecież my się nawet nie lubimy! - warknęłam z wyrzutem. 
- Tak.. wmawiaj to sobie. Dobra my Was zostawiamy samych. Wierzę w Ciebie myszko - mrugnęła do mnie i wyszła. 
- Ugh.. Nienawidzę Cię! - krzyknęłam, ale ona już tego nie słyszała. Podeszłam do łóżka chłopaka, spojrzałam na niego był blady. 
- Hej Ross... - zaczęłam, chociaż i tak wiedziałam, że mnie nie słyszy - Dawno się nie widzieliśmy. Około miesiąc temu widzieliśmy się po raz ostatni. Ale pocieszę Cię nie zmieniłeś się. Boże.. Jaka ja jestem głupia, gadam do nieprzytomnego chłopaka...- na chwilę umilkłam. Spojrzałam na blondyna, ani drgnął. - Hmm.. Wiesz może skoro mam okazję powiem Ci co mnie męczy. Tak naprawdę to ty mnie męczysz. Męczy mnie twoje życie. Pojawiłeś się nagle i tak naprawdę wszystko psujesz. Przez Ciebie pokłóciłam się z moją przyjaciółką. Przez Ciebie nie mam spokoju. Gdyby nie ty na pewno siedziałabym sobie w moim cieplutkim domku. Dlaczego ty wszystko psujesz? Dlaczego ty nie zostawisz mnie w spokoju? Pieprzyłeś się ze mną to ci nie wystarcza? Zrobiłeś mi najgorszą rzecz na świecie nie dość mnie zraniłeś? - skończyłam ze łzami w oczach. Spojrzałam na krajobraz, który rozciągał się za oknem. 
- Masz rację.. Przepraszam - usłyszałam szept. 
- Co? Ty? - spojrzałam na chłopaka. Nadal miał zamknięte oczy - Ty to słyszałeś? Jak? 
Chłopak otworzył oczy odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się i przemówił:
- Hello..

- Nie.. Ja po prostu nie wierzę, że ty to wszystko słyszałeś.. - westchnęłam. 
- To uwierz skarbie - uśmiechnął się.....



Wesołego jajka <3 

Z okazji świat.. jest rozdział ^^
Trochę krótki, ale myślę, że nie wyszedł tak źle ;) 
Do następnego ;*

Czytasz - Komentujesz :)
Komentujesz - Motywujesz <3 















6 komentarzy:

  1. Świetny ❤❤ Czekam na kolejny C:

    OdpowiedzUsuń
  2. Genialny <333333

    OdpowiedzUsuń
  3. O,Dylan <3
    Słyszałaś o wypadku?
    Ja ostatnio zrobiłam maraton TW. Kurde, kocham ten serial.
    Rozdział jest krótki i melancholijny. Smutek, smutek, smutek.
    Chcę więcej opisów.
    Ross jest w szpitalu (dobrze, że nie w psychiatryku).
    Chyba nie mam zastrzeżeń co do tego rozdziału.
    Mam nadzieję, że mój komentarz, że nie był chaotyczny.
    Zmykam.
    Buziaczki <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny :)
    Dawaj tego nexta, bo mnie Angela już denerwuje :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestem tu na próśbę koleżanki :D
    Ale cieszę się bo rozdział mega :)

    OdpowiedzUsuń