*Oczami Rossa*
- Potrzebuje Cię Abby.. - mówiłem, mój oddech był tak nieregularny i ciężki. Poczułem mocne szarpanie za ramie, ujrzałem moją blondyneczkę nad sobą. Trzymała moje ramie i krzyczała coś nie zrozumiale. Zamknąłem oczy, a gdy je ponownie otworzyłem stała nade mną Rydel. Coś przeraźliwie piszczało.
- Doktorze co się z nim dzieje?! - pytała zrozpaczona blondynka. Moje łóżko zaczęło jechać. Odchyliłem głowę do tyłu, stała tam pielęgniarka. Po chwili pojawiła się obok mnie Delly, ścisnęła moją rękę, spojrzałem na jej zapłakaną twarz.
- Delly co się dzieje? - szepnąłem.
- Rossy proszę bądź dzielny i nie zostawiaj nas.. Potrzebujemy Cię! - krzyknęła, zamknąłem oczy i wbiłem głowę w poduszkę. Nie wiedziałem co się ze mną dzieje.
- Potrzebuje Abby.. Teraz! - syknąłem z zaciśniętymi zębami. Gdy ponownie otworzyłem oczy byłem w sali. W moje oczy padało mocne, białe światło. Nagle pojawił się wysoki mężczyzna. Zasłonił światło lampy i uśmiechnął się.
- Tak strasznie boli... - westchnąłem.
- Dasz radę Ross.. Zaraz poczujesz ulgę - powiedział pewnie - Ale obiecaj, że się obudzisz jasne? - dodał. Pokiwałem twierdząco głową i w tej samej chwili poczułem ukucie. Był to zastrzyk.
- Co, co się dzieje? - mamrotałem nieprzytomnie.
- Nic.. Nie bój się Ross. Po prostu śpij dobrze. Dobranoc - odpowiedział mężczyzna, a moje oczy zamknęły się. Teraz panowała tylko głucha pustka...
- Tak strasznie boli... - westchnąłem.
- Dasz radę Ross.. Zaraz poczujesz ulgę - powiedział pewnie - Ale obiecaj, że się obudzisz jasne? - dodał. Pokiwałem twierdząco głową i w tej samej chwili poczułem ukucie. Był to zastrzyk.
- Co, co się dzieje? - mamrotałem nieprzytomnie.
- Nic.. Nie bój się Ross. Po prostu śpij dobrze. Dobranoc - odpowiedział mężczyzna, a moje oczy zamknęły się. Teraz panowała tylko głucha pustka...
*Oczami Abby*
- Naprawdę mi przykro, mocno Cię uderzyłam? - dopytywała się dziewczyna.
- Naprawdę, jest okey.
- Hej Ana! - dobieg krzyk z oddali. Po chwili obok nas stał przystojny brunet.
- Arthur poznaj Abby - przedstawiła mnie dziewczyna.
- Hej - odparłam.
- Siemka, miło Cię poznać.
- Ok, ok wiem, żeby się zrekompensować za uderzenie zapraszam Cię na kawkę, co ty na to? - zaproponowała.
- Mmm.. Z chęcią - uśmiechnęłam się. Chwyciłam za torebkę i nagle rozległ się dzwonek.
- To przypadkiem nie twój telefon? - spytał chłopak.
- Emm.. Tak mój, ale to na pewno nic ważnego..
- Przestań! Odbierz, skąd wiesz może tym razem coś ważnego się przytrafiło - nalegała nastolatka. Spojrzałam na nią, po czym sięgnęłam telefon i odebrałam.
**
- Hallo?
- Abby.. Błagam musisz przyjechać! - usłyszałam w słuchawce zapłakany głos.
- Rydel? Co się stało? - spytałam nerwowo.
- Ross.. miał krwotok wewnętrzny. Teraz go operują, zanim wzięli go na sale operacyjną powiedział, że Cię potrzebuję.. Błagam przyjedź! - płakała.
- Ok, tylko błagam nie płacz. Zaraz będę - rzekłam i rozłączyłam się. **
- Jej.. przepraszam Was bardzo, ale muszę jechać -zaczęłam się plątać.
- Co się stało? - spytała przerażona dziewczyna.
- Mój znajomy jest w szpitalu, muszę do niego jechać.
- Oczywiście, nami się nie przejmuj - powiedziała - Masz to mój numer, zadzwoń jak będziesz miała chwilę - dodała podając mi karteczkę z numerem.
- Jasne, na pewno zadzwonię. Miło było, Do zobaczenia Papa.
Po około 10 minutach byłam już w szpitali i właśnie szłam do sali Rossa. Po cichu otworzyłam drzwi i weszłam do środka. W sali znajdowali się Rydel, rodzice Lynchów i Riker. Na łóżku leżał nie przytomny blondyn.
- Tak się cieszę, że jesteś. On Cię naprawdę potrzebuje - odezwała się Rydel.
- No spoko...- powiedziałam niepewnie.
- No, to teraz zrób coś, żeby się obudził - rozkazała.
- Ja? A co ja mam zrobić? Przecież my się nawet nie lubimy! - warknęłam z wyrzutem.
- Tak.. wmawiaj to sobie. Dobra my Was zostawiamy samych. Wierzę w Ciebie myszko - mrugnęła do mnie i wyszła.
- Ugh.. Nienawidzę Cię! - krzyknęłam, ale ona już tego nie słyszała. Podeszłam do łóżka chłopaka, spojrzałam na niego był blady.
- Hej Ross... - zaczęłam, chociaż i tak wiedziałam, że mnie nie słyszy - Dawno się nie widzieliśmy. Około miesiąc temu widzieliśmy się po raz ostatni. Ale pocieszę Cię nie zmieniłeś się. Boże.. Jaka ja jestem głupia, gadam do nieprzytomnego chłopaka...- na chwilę umilkłam. Spojrzałam na blondyna, ani drgnął. - Hmm.. Wiesz może skoro mam okazję powiem Ci co mnie męczy. Tak naprawdę to ty mnie męczysz. Męczy mnie twoje życie. Pojawiłeś się nagle i tak naprawdę wszystko psujesz. Przez Ciebie pokłóciłam się z moją przyjaciółką. Przez Ciebie nie mam spokoju. Gdyby nie ty na pewno siedziałabym sobie w moim cieplutkim domku. Dlaczego ty wszystko psujesz? Dlaczego ty nie zostawisz mnie w spokoju? Pieprzyłeś się ze mną to ci nie wystarcza? Zrobiłeś mi najgorszą rzecz na świecie nie dość mnie zraniłeś? - skończyłam ze łzami w oczach. Spojrzałam na krajobraz, który rozciągał się za oknem.
- Masz rację.. Przepraszam - usłyszałam szept.
- Co? Ty? - spojrzałam na chłopaka. Nadal miał zamknięte oczy - Ty to słyszałeś? Jak?
Chłopak otworzył oczy odwrócił głowę w moją stronę, uśmiechnął się i przemówił:
- Hello..
- Nie.. Ja po prostu nie wierzę, że ty to wszystko słyszałeś.. - westchnęłam.
- To uwierz skarbie - uśmiechnął się.....
Wesołego jajka <3
Z okazji świat.. jest rozdział ^^
Trochę krótki, ale myślę, że nie wyszedł tak źle ;)
Do następnego ;*
Czytasz - Komentujesz :)
Komentujesz - Motywujesz <3
Świetny ❤❤ Czekam na kolejny C:
OdpowiedzUsuńGenialny <333333
OdpowiedzUsuńO,Dylan <3
OdpowiedzUsuńSłyszałaś o wypadku?
Ja ostatnio zrobiłam maraton TW. Kurde, kocham ten serial.
Rozdział jest krótki i melancholijny. Smutek, smutek, smutek.
Chcę więcej opisów.
Ross jest w szpitalu (dobrze, że nie w psychiatryku).
Chyba nie mam zastrzeżeń co do tego rozdziału.
Mam nadzieję, że mój komentarz, że nie był chaotyczny.
Zmykam.
Buziaczki <3
Cudny :) Najlepszy :)
OdpowiedzUsuńŚwietny :)
OdpowiedzUsuńDawaj tego nexta, bo mnie Angela już denerwuje :)
Jestem tu na próśbę koleżanki :D
OdpowiedzUsuńAle cieszę się bo rozdział mega :)