Był piękny, sierpniowy dzień. Za 4 dni były moje 19 urodziny. Nie okazywałam jakiś szczególnych emocji dotyczących imprezy i w ogóle. Szłam właśnie chodnikiem, tak naprawdę bez celu (od miesiąca prawie codziennie tak chodzę, nadal nie powiedziałam mamie o straconej pracy. Myśli, że każdego ranka sumiennie pracuję, a ja szwendam się po ulicy). Nagle z mojej torebki rozległ się dzwonek. Dzwoniła do mnie Selena.
**
- Hallo? - odezwałam się.
- Abby przyjdziesz do mnie?!
- Ok, już idę.
- Ale błagam szybko! - wrzasnęła do słuchawki i rozłączyła się.**
Po około 5 minutach doszłam do sporawej kamienicy w której mieszkała Sel. Gdy zapukałam do drzwi szatynka szybko je otworzyła i wciągnęła mnie do środka. Po chwili znaleźliśmy się w jej pokoju. Dziewczyna zamknęła drzwi za sobą i spojrzała na mnie zabójczo.
- Co? - zdziwiłam się.
- Nie uwierzysz co się stało - pisnęła. Ja uniosłam brew i przekręciłam głowę w prawo - Harry umówił się ze mną.
- Że co?! - krzyknęłam.
- No tak, super co nie?
- Nie! Przecież opowiadałam Ci co mi zrobił - powiedziałam z wyrzutem.
- Oj daj spokój. Lepiej opowiedz co u Ciebie? - usiadła i z zainteresowaniem przyglądała się mojej postaci.
- Nadal się ukrywam przed mamą, Rydel cały czas wydzwania, same nieciekawe sytuacje - podsumowałam.
- Właśnie, Ross jest jeszcze w szpitalu nie?
- Tak.. ale czemu pytasz skoro ty go nie znasz?! - spytałam podejrzliwie.
- Emm.. Jak nie znam? Znam, mówiłaś mi o nim - jąkała się. Jej wzrok zaczął uciekać w różne miejsca, ani razy nie spotkał się z moim.
- Nie, nie mówiłam nic. Mówiłam Ci tylko i wyłącznie o Rydel
Dziewczyna nic nie odpowiedziała. Odblokował telefon i zaczęła coś w nim szperać. Podeszłam do niej i wyrwałam urządzenie z ręki.
- No co ty robisz? - wybuchnęła.
- Powiedz o co chodzi.
- Nie.. Obrazisz się na mnie - powiedziała z rękami założonymi na piersi.
- Wolę znać prawdę niż żyć w kłamstwie.
Dziewczyna westchnęła głośno, spuściła głowę i milczała. Po chwili jednak zdobyła się na odwagę i przemówiła:
- Kochałam się z Rossem - szepnęła.
- Co?! - krzyknęłam.
- Dobrze słyszałaś.. pieprzyłam się z Lynchem. Od razu odpowiem na pytania: Nie- nie zmusił mnie, nie- nie byłam pijana, nie- nie żałuje tego.
Stałam jak słup soli. Nie wiedziałam co powiedzieć, co zrobić. W tej chwili nic nie wiedziałam, stałam tak dobre 10 minut.
- I ty się śmiałaś nazywać moją przyjaciółką?! Skoro pieprzyłaś się z facetem, którego szczerze nienawidzę i do tego ukrywałaś to? - parsknęłam. Dziewczyna nie powiedział nic. Milczała. Wzięłam swoje rzeczy i wyszłam. Nie mogę w to uwierzyć. Teraz mogę stwierdzić, że straciłam wszystkich. Straciłam Sel, Rydel, Christian wyjechał na drugi koniec kraju, z innymi Lynchami również nie utrzymuję kontaktu. Nie mam nikogo. Ewentualnie Luke, ale nie chcę przeszkadzać mu w pracy. Szłam już jakieś 20 minut w końcu doszłam do parku. Usiadłam na trawie nad rzeką, która przebiegała przez sam środek parku. Ułożyłam się w pozycji leżącej. Zamknęłam oczy i zaczęłam marzyć o tym jak chciałabym, aby moje życie się potoczyło. Słyszałam jedynie radosne krzyki dzieci, śpiew ptaków, lekki szum wody. Słońce idealnie padało na moją twarz i ramiona. Czułam przyjemne ciepło, czułam się taka odprężona. Zapomniałam na chwilę o wszystkich moich zmartwieniach...
Nagle coś uderzyło mnie w brzuch. Szybko otworzyłam oczy, obok mnie leżała piłka od Football'a. Już po chwili stała nade mną szczupła, uśmiechnięta, rudowłosa dziewczyna.
- Hehe.. Przepraszam Cię bardzo, nie chciałam Cie uderzyć - zaczęła.
- Spoko, spoko nic nie szkodzi.. Żyję więc jest dobrze - zaśmiałam się.
- Tak w ogóle jestem Anna.
- A ja Abby.
*Oczami Rossa*
Powieki były tak strasznie ciężkie. Maiłem wrażenie, że żadne siły ich nie podniosą.
Ross jesteś facetem czy nie?! Otwórz oczy i wróć z powrotem do swojego pieprzonego, nudnego życia.
No tak łatwiej mówić trudniej zrobić.. po wielu nie udanych próbach otworzenia oczu udało mi się. Nie wiem dlaczego byłem cały spocony, a pierwsze co zobaczyłem była lampa wisząca na suficie. Przechyliłem z trudem lekko głowę w bok. Ujrzałem siedzącą przy mnie Abby. Była przygnębiona, zupełnie tak jakby nie było w niej życia.
- Abby.. - szepnąłem. Dziewczyna spojrzała na mnie, a na jej twarzy pojawił się uśmiech.
- Ross.. - odpowiedział również szeptem.
Ta dam jest 12 rozdział :)
A pamiętam jak pisałam 2 ;c jak to było dawno :'(
Słuchajcie jesteście niesamowici.. Jest już prawie 4000 wyświetleń :o <3 DZIĘKUJE MIŚKI :*
KOCHAM WAS <3
Przepraszam, że dopiero teraz, ale byłam (w sumie nadal jestem) zajęta nauką.
OdpowiedzUsuńWidać, że robisz postępy i starasz się, a chęci zawsze są punktowane.
Powiem, że jest ok (chodzi mi o rozdział).
Cóż, muszę zmykać.
Pa!
♡♡♡
OdpowiedzUsuńEkstra rozdział! :3
OdpowiedzUsuńBoże, myślałam, że padnę, gdy Ross obudził się przy Abby <3
Wesołych Świąt! :D I czekam na next.
Pozdrawiam,
Inna
Rozdział pojawi się jeszcze przed świętami ;*
Usuń