sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 4- ,,Rozczarowanie jest po to by drugi raz nie popełniać tych samych błędów''

*Oczami Seleny*


OMG !! Abby leżała na podłodze nie ruszała się.. obok niej buło mnóstwo krwi. Szybko podbiegłam do niej.
Ja: Abby !! - krzyczałam jak głupia. Głowa cała we krwi... Aż się słabo robi na ten widok. Wstałam i zbliżyłam się do blondyna, który jej to zrobił. Spojrzałam mu w oczy z jednej strony były przestraszone a z drugiej wyglądało na to, że wcale tego nie żałował. Cała siła duch mnie opuściła, więc zaczęłam okładać pięściami jego klatkę piersiową. On nic sobie z tego nie robił. Nagle złapał mnie za ręce i mocno ścisnął..w tym momencie nie byłam pewna czy do moich dłoni dociera krew...
Blondyn: Nie tak agresywnie ślicznotko... - mruknął.
Ja: Jesteś posranym hujem !! Jak mogłeś jej to zrobić !! - krzyczałam. 
Blondyn: Przeproś mnie !! - rozkazał. CO?! Za co ja mam go przepraszać ?! Byłam już mega zła, że stać mnie było tylko na jedno.... Po prostu plujnęłam  mu w twarz. Chłopak puścił mnie i od tak sobie wyszedł. Ja wróciłam do Abby. 



*Oczami Abby* 


Obudziłam się, nade mną  była Sel. 
Ja: Aua !! Moja głowa... - złapałam się za nią. - Ten blondyn mnie mega wkurza ! 
Sel: Nie denerwuj się bo będzie Cię jeszcze bardziej boleć - powiedziała z troską - Chodź. Obandażujemy Ci głowę. - dodała. Pomogła mi wstać i poszliśmy na zaplecze. 
Sel: Emm.. Zaczekaj pójdę po bandaż. - rzekła i już po chwili jej nie było. Siedziałam na szafce ze spuszczoną głową.
Szef: Abby?! - ja mu nic nie odpowiedziałam, spojrzałam na niego, ale od razu uciekłam wzrokiem gdzie indziej. On podszedł do mnie i złapał za podbródek. 
Szef: Kto Ci to zrobił?! - mówił coraz bardziej zniecierpliwiony. 
Ja: Jeden z gości mnie nie zauważył... wypadek, zdarza się - sztucznie się uśmiechnęłam. 
Harry: Ooo czyli z naszej dzisiejszej randki nici? - posmutniał. 
Ja: Nie no co ty ?! Do wieczora wydobrzeje... Ale zaraz randka ?! Miała być kolacja.. - uśmiechnęłam się zwycięsko. 
Harry: Nawet szansy mi nie dasz? - zrobił minę naburmuszonej kaczuszki. 
Ja: Tak się tylko z Tobą droczę  - nagle przyszła Selena.
Sel: Szefie nie ma bandaży... 
Harry: Jak to ?! - na te słowa Sel wzruszyła tylko ramionami. 
Ja: Nic nie szkodzi... - wtrąciłam.
Harry: Co nie szkodzi ?! Przecież twoja głowa coraz bardziej krwawi. 
Selena: Aaa.. bandaże skończyły się wtedy co Carly rozcięła sobie rękę.
Harry: Ugh !! - syknął i zaczął ściągać krawat. Po czym obwiązał mi nim głowę delikatnie i ostrożnie. - Chodź zawiozę Cię do domu. - dodał. Podczas jazdy obydwoje milczeliśmy. Gdy byliśmy pod moim domem, a ja chciałam wyjść Harry mnie zatrzymał. 
Harry: Przyjadę o 19:00. - powiedział i mrugnął.



Ja tylko uśmiechnęłam się i odeszłam. Weszłam bez zauważalnie do domu i cicho wślizgnęłam się do mojego pokoju. 




Od razu poszłam do łazienki umyć się, bo byłam cała we krwi. Gdy byłam już umyta i ubrana w nowe rzeczy wyprałam krawat Harry'ego i zeszłam na dół. Była godzina 13:00. Moi bracia jeszcze nie odjechali. W kuchni był Chris, mama, Luke i Michael. Reszta była albo w swoich pokojach albo znowu siedzieli w salonie i grali w CS'a. 
Mama: Abby?! Już w domu?! Czemu ?! Co Ci się stało w głowę ?! - zadawała pytania z prędkością światła. 
Ja: Zderzenie z szafą... Szef mnie zwolnił do domu wcześniej, bo jestem ,,poszkodowana''. 
Luke: Haha jaka ciota !! - cieszył się jak głupi do sera. 
Ja: Po kimś musiałam to odziedziczyć. - wytknęłam mu język. Mama jedynie pokręciła głową, wzięła kawę i poszła do salonu. 
Chris: Abby.. chciałbym Cię przeprosić.
Ja: To se przepraszaj... ja i tak Ci nie wybaczę !! Żadnemu z Was nie wybaczę! Pokłóceni jesteśmy i pokłóceni umrzemy !! Rozumiesz ?! Może to Cię nauczy, że należy mieć zawsze czas dla rodziny... tak samo jak wy wszyscy !! - pokazałam palcem na Luke'a i Michael'a.
Luke: Ja ?! Na mnie też się gniewasz?! - posmutniał.
Ja: Ty zawsze taki byłeś więc się przyzwyczaiłam..
Luke: Też Cię kocham !
Nagle mój telefon za wibrował.Spojrzałam na telefon SMS od Rydel: ,,Spotkajmy się za 5 min w parku  :*''. Do parku nie miałam daleko, bo był naprzeciwko mojego domu. Rzuciłam krótkie ,,Wychodzę'' i podążyłam do parku. Gdy zobaczyłam blondynkę krzyknęłam: 
Ja: Elo blondi !! 
Delly: Siemka... jak się czujesz ?! 
Ja: Czuje się lepiej, ale przykro mi, że Ross tak zrobił... 
Rydel: Jestem przekonana, że jemu też jest przykro.. na pewno nie chciał.
Ja: Tsaa.. - szepnęłam.Rozmawiałyśmy jeszcze 10 minut. 
Rydel: Ej może przyjdziesz dzisiaj do nas na kolacje ? 
Ja: Emm... Nie mogę idę dzisiaj na ,,randkę'' 
Rydel: Co ?!?! WOW Gratki ! 
Ja: Haha.. dzięki? - parsknęłam. Nagle do blondynki podbiegł Ross.
Rydel: I jak pobiegałeś sobie ? 
Ross: Ta.. - rzekł zmęczony i spocony. Wziął tyka wody - A ona po co tu ?! 
Rydel: Ross..chyba powinieneś przeprosić Abby.
Ross: Nie mam za co - prychnął i odbiegł. 
Rydel: Bardzo Cię za niego przepraszam.
Ja: Spoko nic się nie stało... - właśnie, że się stało było mi meeega przykro. Miałam ochotę płakać, ale przy Delly się powstrzymałam.
Rydel: Musze lecieć papa !
Po 5 minutach byłam w domu. Była godzina 14:00 Usiadłam na kanapie w salonie. 
Mama: Abby idziesz dzisiaj ze mną na zakupy ? 
Ja: O której ? 
Mama: Na wieczór..
Ja: Nie mogę.. idę na spotkanie z kolegą.
Luke: Ooo a jak się nazywa?!
Ja: Nazywa się: Gówno Cię To Obchodzi ! - zaśmiałam się i wytknęłam mu język.
Po ok. 1,5 godz. poszłam się ubierać. Ubrałam sukienkę beżowo-czarną, beżowe buty i kilka dodatków. Wyprostowałam włosy, zrobiłam delikatny makijaż i zeszłam na dół. Była godzina 18:50.
Ja: Mamo!! Wychodzę !! - krzyknęłam. Nagle w futrynie drzwi pojawiła się mama.
Mama: Musi być bardzo przystojny.. - zaśmiała się. 
Ja: Taak !! Kocham Cię.. Nie wiem kiedy wrócę.. papa !! - rzekłam i wyszłam. Pod moim domem stało duże, czarne BMW. W środku siedział Harry. Przywitałam się z nim i odjechaliśmy. Jechaliśmy 20 minut. Nagle samochód zatrzymał się pod restauracją ,,Diamond''. Weszliśmy do środka. Było na prawdę pięknie.. Usiedliśmy przy stoliku, Harry zamówił jedzenie, które było świetne. Zaczęliśmy rozmawiać z minuty na minutę coraz więcej o nim wiedziałam. Minęła godzina. Nagle poczułam wibrację w moim telefonie. Był to SMS. 
Ja: Harry muszę przeprosić Cię na chwilkę.. - powiedziałam i podążyłam do toalety, aby sprawdzić kto napisał. 




Rozdział jest mega nudny ;c Przepraszam :/ 
Na następnym się bardziej postaram C: 

JEŚLI BĘDZIE 15 KOMENTARZY JUTRO WSTAWIAM NASTĘPNY !!!! 

KOMENTUJESZ= MOTYWUJESZ <3 

wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 3- ,,To boli, kiedyś blisko, teraz dalecy sobie ludzie..''

Przyznam się Wam, że z chęcią poznam bliżej Rydel. A co do Rossa jest meeeega dziwny.. Dobra pora wrócić do domu..Po 15 minutach byłam już na miejscu. Gdy weszłam do przed pokoju na podłodze leżało dużo par butów, oznaczało to tylko jedno- wszyscy nocują dzisiaj u nas.. Świetnie !! Rano będę musiała się użerać z tym gangiem wieprzy.. Pff.. na szczęście wszyscy spali. Wemknęłam się po cichy do mojego pokoju, umyłam się i poszłam spać, ponieważ była już 24:00.... Wstałam o 7:00. Tsaa.. uroki pracy. Poszłam się umyć i ubrać. Zeszłam na dół do kuchni. Była tam już Luke, Alex i mama. Zaczęłam sobie robić płatki z mlekiem. 
Alex: Abby... - zaczął.
Ja: Nie mów do mnie !! 
Alex: Ale..- znów zaczął.
Ja: MILCZ !! - chwyciłam wisiorek w kształcie jednej złamanej połówki serca drugą miał właśnie on, dostałam go od niego. Jednym ruchem zerwałam łańcuszek i wyrzuciłam przez okno. 
Luke: Gruuubooo... - westchnął i się uśmiechnął. Posłałam mu groźne spojrzenie i jego uśmiech nagle znikł. 
Usiadłam obok Luka a na przeciwko mnie Alex i mama. 
Luke: Jak zwykle mała ,,bitwa'' ?! - zaproponował. Taa.. zawsze robimy z Luke'iem takie bitwy np. w kamień, papier, nożyce, w statki, bitwę na poduszki itp.
Ja: Jasne, co mi dziś zapodasz ? - uśmiechnęłam się.
Luka: Ok.. uwaga.. tum, tum, tum WALKĘ NA KCIUKI... Dawaj ! - krzyknął podekscytowany. Zaczęliśmy ,,zaciętą'' walkę... Ale jak to ja... To już się zrobił mój zwyczaj, otóż- WYGRAŁAM i ze szczęścia walnęłam Luke'a... 



Luke: Nie no... Czemu ty zawsze wygrywasz ?! - naburmuszył się.
Ja: Bo jestem dla ciebie zbyt inteligentna.. - zaśmiałam się.
Luke: Jesteś młodsza gwiazdeczko.. - parsknął i mrugnął do mnie.
Ja: Może i młodsza, ale mądrzejsza. - rzekłam i pocałował do w policzek na pocieszenie. Po czym dolałam sobie mleka do miseczki i dalej jadłam. Nagle Luke odepchnął mi miseczkę z płatkami tak, że wylądowała ona na podłodze... 

Ja: Luke !!! - krzyknęłam. 
Luke: To mi dało satysfakcje.. już nie czuję się przybity po przegranej.. - wyszczerzył się.
Ja: Teraz to posprzątasz.. - rzuciłam krótko chwyciłam torebkę.- Idę do pracy pa. - dodałam i wyszłam. Po ok. 10 min byłam na miejscu. Ubrałam białą koszulę, czarne spodnie a na nie czarny fartuszek.. czyli inaczej mówiąc mój strój pracowniczy. Nagle ktoś od tyłu mnie złapał.
Ktoś: Hejka jestem Selena. Będziemy razem pracować.
Ja: Ooo.. jestem Abby, miło Cię poznać. 
Selena: Chodź musimy się odmeldować do szefa. Ostrzegam to niezłe ciacho. 
Ja: Ten 40-latek ?! Widziałam go urodą nie grzeszy... 
Selena: Mowie o jego synu! Ale jest mega niedostępny. 
Ja: Oj dobra chodź ! 
Gdy stałyśmy przed drzwiami gabinetu delikatnie zapukałam. Usłyszałyśmy ciche ,,Proszę''.
Sel: Dzień dobry szefie ! Przyszliśmy po pieczątkę. To jest Abby jest nowa - przedstawiła mnie jakbym sama nie umiała. 
Szef: Dobry.. - zatrzymał się na mnie. Wow rzeczywiście był przystojny całkiem jak blondyn, którego wczoraj spotkałam... Ugh !!! Czemu ja o nim myślę, skoro potraktował mnie jak szmatę ! - Już ! - odparł gdy podstemplował książeczki. 
Sel: Dziękujemy..
Szef: Abby tak ?! - spytał.
Ja: Tak.
Szef: Zostaniesz na chwilę ?
Ja: Oczywiście..
Selena spojrzała na mnie i się uśmiechnęła po czym wyszła.
Szef: Miło mi witać nową pracownice. Nową i piękną - na te słowa otworzyłam szerzej oczy.- Jestem Harry. Możesz mówić mi po imieniu. - dodał i wyciągnął w moją stronę rękę.
Ja: To mi miło. - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.Czułam jak się rumienię. 
Harry: Może dałabyś się zaprosić dzisiaj na kolację ? 
Ja: Emm... jasne czemu nie? To mój adres - zanotowałam mu go na kartce.- Do wieczora.- odparłam i wyszłam. 

*2 godziny później*


Selena: Abby.. 6 razy latte stolik nr 2
Ja: Już się robi- krzyknęłam. położyłam sobie na tacy 6 filiżanek i ruszyłam do stolika. Gdy przy nim byłam odczytałam szybko zamówienie, które miałam zapisane na kartce:
Ja: Dzień Dobry.. 6 razy Latte Macchiato coś jeszcze podać ? - spojrzałam na ludzi przy stoliku. Pierwszy człowiek, który rzucił mi się w oczy to... Ross ?! Siedział przy laptopie, a obok niego Rydel i jeszcze 4 chłopaków. 
Ja: O MÓJ BOŻE !!!! - krzyknęłam i niechcący przechyliła mi się taca. Cała jej zawartość (czyt. kawa) spadła na stolik tym samym zalewając kawą laptopa blondyna. 
Ross: Idiotko ! Coś ty kurwa zrobiła !!! - chłopak wstał (dodatkowo z mokrą bluzką) 
Blondyn siedzący na przeciwko: Ross uspokój się to był przypadek.. 
Ross: Przypadkiem jest ona !!- podszedł do mnie i z całej siły mnie popchnął. Upadłam na szklaną ławę (nie wiem dlaczego się nie zbiła ?!). Rozcięłam sobie głowę i dodatkowo straciłam przytomność.... 












Komentujesz= Motywujesz <3 

W bohaterach jest Harry :) obczajcie sb xd :D 
Przepraszam,że krótki ale nie mam weny ;( ;-;

poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 2- ,,Nie bój się płaczu.. Czasami w każdym coś pęka.''

*1 dzień wakacji*


Gdy rano obudziłam się wpadłam na genialny pomysł. Napisałam do braci: 

Alex: ,,Hej o 13:00 przyjdź na obiad.'' 
Luke: ,, Wpadnij na obiad o 13:00 (SAM).'' 
Michael: ,,Przyjedziesz do nas na obiad, ale sam to ważne !'' 
Christian: ,,Picowany eleganciku, może odwiedzisz nas w końcu?! Obiad na 13:00 u nas..OBOWIĄZKOWO !!'' 
David: ,,Wbijaj do nas na obiad o 13:00 bez tej twojej Claudusi..OBOWIĄZKOWO !!''

Miałam jeszcze 1,5 h na wyszykowanie się. Jutro dopiero zaczynam prace więc mogę dzisiaj poszaleć. Wyciągnęłam z szafy ubrania. Założyłam to: 

Zdążyłam się ubrać, uczesać umalować i właśnie przeglądałam Facebooka, gdy nagle usłyszałam krzyk: 
Mama: Abby twoi bracia przyszli! 
Ja: Już idę !! 
Zbiegłam szybko po schodach i wtuliłam się w wszystkich (tworząc grupowego przytulasa). Po chwili przeszliśmy do jadalni i zaczęliśmy jeść obiad. 
Christian: Po co nas tu zawołałaś ?! - nagle wypalił. 
Ja: Chciałam spędzić czas ze wszystkimi. 
Christian: Naprawdę jesteś taka nieodpowiedzialna ?! Przez Ciebie musiałem odwołać spotkanie ! - warknął.
David: Ja musiałem zostawić Claudie samą ! Co Ci odbiło ?! Przecież mieszkam tu, ale jak jestem w domu to Cię gówno co obchodzę !! 
Michael: Nie możesz być taka lekko myślna !
Mama: Chłopcy przystańcie.. - prosiła.
Ja: To aż takie złe, że stęskniłam się za braćmi ?! - mówiłam ze łzami w oczach.- David ty jesteś tylko odświętnie w domu !! I przeważnie jak mnie nie ma ! Tak naprawdę to tylko Luke i Alex dogadują się ze mną a ja nie mam 2 braci tylko 5.. gdzie jesteście jak Was potrzebuje !? Tylko Luke i Alex pytają się czemu jestem zła, smutna, szczęśliwa.. Tylko oni na mnie nie krzyczą i nie mają nic przeciwko temu wspólnemu obiadowi !! 
Luke: Tak właściwie.. to byłem umówiony z Lilly - powiedział z wyrzutem. 
Alex: A ja z Maddie...
Ja: Jaką Maddie ?! 
Alex spojrzał na mamę.
Alex: Maddie to moja dziewczyna. - powiedział i spuścił głowę. 
Ja: Dziewczyna ?!?! - krzyknęłam.
Wstałam od stołu i szybko wybiegłam chwytając tylko moją torebkę, która wisiała w przed pokoju. Ruszyłam do parku, usiadłam na pierwszej wolnej ławce. Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam mój zestaw na złe i dobre chwile- telefon z słuchawkami.Włączyłam muzykę i zaczęłam obserwować wszystko co się dzieje wokół mnie. Naprzeciwko mnie siedziała młoda mama mała malutkiego synka w wózku. Nagle podjechała do niej mała dziewczynka na hulajnodze z małym bukietem kwiatków. Dziewczynka miała może 7 lat.. W pewnym momencie spojrzała na mnie, ja sztucznie się uśmiechnęłam i nadal patrzyłam na nią przez zapłakane oczy. Dziewczynka odłożyła swój ,,pojazd'' i podbiegła do mnie. Stała chwilę przede mną i patrzała na mnie. Ja wyciągnęłam słuchawki z uszu.  
Dziewczynka: Czemu płaczesz?- spytała po chwili.
Ja: Dlatego, że moje życie jest strasznie trudne.. nic się nie układa...ale ty tego nie zrozumiesz..
Dziewczynka: Szkoda, że nie mogę Ci pomóc..- rzekła i usiadła obok mnie cały czas trzymając bukiecik. 
Mama dziewczynki: Kate chodź już idziemy.. ! - krzyknęła.
Dziewczynka stanęła na ławce, przez co była nieco wyższa ode mnie. Nagle przytuliła mnie i gdy się ode mnie odkleiła powiedziała:
Kate: Nie smuć się..- po czym dała mi swój bukiecik, cmoknęła mnie w policzek i zeskoczyła z ławki. Spojrzałam na te kwiatki i dobrowolnie się uśmiechnęłam. Gdy już zobaczyłam w miejsce gdzie przed chwilą stała ta mała osóbka.. Ale jej już nie było. Postanowiłam, że ponownie oddam się muzyce... Cały czas chodziły mi po głowie słowa Alexa: ,,Abby- dama mojego serca do końca życia...''. Całe życie myślałam, że rodzeństwo powinno być jednością, powtarzałam sobie, że na rodzinę zawsze można liczyć.. przyjaciele zawsze są fałszywi.. Teraz już wiem, że wszyscy ludzie są FAŁSZYWI !!! Park stopniowo pustoszał z dzieci i ich rodziców.. Za to zaczęły pojawiać się zakochane w sobie pary.. Bleee ! Postanowiłam jeszcze kawałek się przejść zanim wrócę do domu. Szłam..szłam i szłam... Nagle poczułam mocny ból i znalazłam się na ziemi. Złapałam się za głowę i spojrzałam w górę. 
Nieznajomy: Jak ty łazisz ?! 
Blondynka stojąca z chłopakiem: Ross... przestań !! Nic Ci nie jest ?! - skierowała to do mnie.
Ja: Nie chyba... - powiedziałam a blondynka podała rękę, by pomóc mi wstać.
Blondynka: Jestem Rydel i przepraszam Cię za niego..
Ja: Jestem Abby.. nic się nie stało.
Ross: A ja jestem spóźniony ! Rydel chodź już !! - niecierpliwił się.
Rydel: Ell jest u nas codziennie ! A ja mam okazje znaleźć sobie przyjaciółkę ! 
Ross: Znajdę Ci lepszą, a nie jakąś wywłokę z ulicy, która nie umie łazić ! - spojrzał z pogardą na mnie. - Może być Katy była dobra w łóżku więc jako przyjaciółeczka też może się sprawdzić - dodał i uniósł dwukrotnie brwi.
Ja: Fuj oblech !! Ogarnij się !! - krzyknęłam
Ross: Oo.. widzę, że mamy tu dziewicę - zaśmiał się 
Rydel: Ross !! 
Ross: Nie dość, że wywłoka z ulicy to jeszcze dziewica..- kontynuował.
Ja: Dzięki za komplement.. 
Ross: Spoko na razie ! - odszedł. 
Rydel wyciągnęła pisaka i napisała na mojej ręce swój numer oraz ,,Napisz do mnie''. Rzuciła ,,Pa'' i odeszła....



Komentujesz= Motywujesz <3 

niedziela, 24 stycznia 2016

Rozdział 1 - Wstęp

Cześć! Jestem Abby. Może zanim zacznie się to całe opowiadanie o moim życiu, opowiem Wam o trochę o mnie :D mam 18 lat. Właśnie skończyłam liceum z zaliczoną maturą. Z racji tego, że są wakacje moja mama wraz z ojczymem (mój tata zmarł gdy miałam 6 lat) postanowili posłać mnie do pracy przez całe wakacje. Zarąbiście..! Jestem blondynką (niebieskooką). Mój ulubiony kolor to żółty. Nigdy nie miałam chłopaka, chociaż wielu próbowało nim zostać.. zawsze mówiłam, że nie jestem gotowa..lub, że jestem już zajęta. Mam 5 starszych braci. Pewnie zastanawiacie się czy dawałam z nimi wszystkimi rade jak byłam młodsza ?! Otóż NIE ! Ale teraz mam mniej więcej spokój bo i tak większość z nich tu nie mieszka. Alex.. mieszka z nami, Luke niby też, ale wiecznie go niema bo albo jest na imprezie jakiejś albo u jakieś laski. Michael mieszka ze swoją żoną (Emmą). Christian mieszka w hotelach, zależy gdzie ma spotkania biznesowe, no a David teoretycznie czasem u nas mieszka, ale częściej jest u Claudii (jego narzeczona). Ok może troche Wam o nich opowiem o nich, żebyście byli zapoznani :D 
Christian- najstarszy z nas ma 28 lat. Kiedyś mieliśmy bardzooo dobre relacje. Po śmierci taty dostał w spadku korporacje (biznes) od tego czasu raczej z nim nie rozmawiam, a jak już to pojedyncze słowa: ,,Cześć'', ,,Pa'', ,,Tak'', ,,Nie'', ,, Nie wiem''. Mogę z całą pewnością określić go jednym zdaniem: ,,Biznes go pochłonął'' 
Michael-  ma 26 lat...Jego natomiast pochłonęła żona (Emma), Nic oprócz niej się nie liczy. Moim zdaniem jest ona zwykłą nadętą paszczurą. Nie mówie tego, dlatego, że mi zabrała brata tylko dlatego, że taka jest prawda.
David- ma 23 lata. On jest oślepiony swoją narzeczoną. Jednak z nim trochę kontaktu utrzymuje. Często wysyła mi SMSy typu: ,,Co tam?'' ,, Jak się czujesz?''. jednak gdy chodzi o Claudie (narzeczoną) to po prostu kosmos. Ta dziewczyna jest z nim dlatego, że ma hajs. 
Luke- ma 22 lata. On to już w ogóle    posrany... ale ten przynajmniej posrany pozytywnie. Dobra może ma kilka wad typu: kobieciarz, leń, imprezowicz, ale jest kochany. Uwielbiam gdy mówi na mnie maleńka lub gwiazdeczka. Aww <3 

Alex- najmłodszy z braci ale i tak jest starszy ode mnie (wypadło tak,że jestem najmłodsza). Ma 20 lat. Boże jego to już w ogóle ubóstwiam. Kocha mnie nad życie. Nie pozwoli by mnie ktoś skrzywdził. Ostatnio gdy mama spytała go czemu nadal nie ma dziewczyny odpowiedział: ,, Mam Abby, ona mi wystarcza, to ona jest moją damą serca do końca życia''. I jak tu nie kochać takiego słodkiego braciszka?! <3333333333  

Bohaterowie :)

Bohaterowie !!! 









Imię i nazwisko: Abby Taylor
Wiek: 18 lat
O niej: Pochodzi z zamożnej rodzinny,
jednak jej rodzice uważają,że musi
sama na siebie zarabiać. Pracuje w 
małej kawiarni. Jest dobrą uczennicą.





Imię i nazwisko: Selena Williams 
Wiek: 18 lat  
O niej: Nienawidzi szkoły ani pracy, jednak
musi pracować gdyż chce wyjechać do
Hiszpanii. pracuje tam gdzie Abby.




Imię i nazwisko: Ross Lynch
Wiek: 19 lat 
O nim: Opuszcza lekcje, obchodzi go tylko 
rodzina i muzyka. Gdy widział jak dziewczyna
płacze uważał, że to nie przez niego. Niektórzy
mówią, że nie ma uczuć.





Imię i nazwisko: David Taylor
Wiek: 23 lata
O nim: Starszy brat Abby. Według jego rodziny
jego narzeczona go wykorzystuje, ale jest nią
za bardzo oślepiony aby to zauważyć.





Imię i nazwisko: Christian Taylor
Wiek: 28 lat 
O nim: Najstarszy z braci Abby. Prezes wielkiej 
korporacji ,,Gray Home''
Liczy się dla niego tylko praca.




Imię i nazwisko: Alex Taylor 
Wiek: 20 lat 
O nim: Starszy brat Abby.
 Ma najbliższy kontakt z Abby. Nie ma 
dziewczyny bo uważa, że Abby jest jego
damą do końca życia. 





Imię i nazwiskoLuke Taylor 
Wiek: 22 lata 
O nim: Starszy brat Abby.
 Ciągle jest singlem, ale praktycznie codziennie
 jest u niego inna dziewczyna z którą chodzi na imprezy
 i wgl 





Imię i nazwiskoMichael Taylor
Wiek: 26 lat
O nim: Starszy brat Abby.
 Jest zapatrzony w swoją żonę. Rzadko 
odwiedza swoją rodzinę. Twierdzi, że ma swój
świat i swoje problemy. 





Imię i nazwisko: Harry Smith 
Wiek: 20 lat
O nim: Nie może znieść myśli, że Abby 
nie chce z nim być. Robi wszystko, żeby
dziewczyna nie znalazła sobie chłopaka.