wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 3- ,,To boli, kiedyś blisko, teraz dalecy sobie ludzie..''

Przyznam się Wam, że z chęcią poznam bliżej Rydel. A co do Rossa jest meeeega dziwny.. Dobra pora wrócić do domu..Po 15 minutach byłam już na miejscu. Gdy weszłam do przed pokoju na podłodze leżało dużo par butów, oznaczało to tylko jedno- wszyscy nocują dzisiaj u nas.. Świetnie !! Rano będę musiała się użerać z tym gangiem wieprzy.. Pff.. na szczęście wszyscy spali. Wemknęłam się po cichy do mojego pokoju, umyłam się i poszłam spać, ponieważ była już 24:00.... Wstałam o 7:00. Tsaa.. uroki pracy. Poszłam się umyć i ubrać. Zeszłam na dół do kuchni. Była tam już Luke, Alex i mama. Zaczęłam sobie robić płatki z mlekiem. 
Alex: Abby... - zaczął.
Ja: Nie mów do mnie !! 
Alex: Ale..- znów zaczął.
Ja: MILCZ !! - chwyciłam wisiorek w kształcie jednej złamanej połówki serca drugą miał właśnie on, dostałam go od niego. Jednym ruchem zerwałam łańcuszek i wyrzuciłam przez okno. 
Luke: Gruuubooo... - westchnął i się uśmiechnął. Posłałam mu groźne spojrzenie i jego uśmiech nagle znikł. 
Usiadłam obok Luka a na przeciwko mnie Alex i mama. 
Luke: Jak zwykle mała ,,bitwa'' ?! - zaproponował. Taa.. zawsze robimy z Luke'iem takie bitwy np. w kamień, papier, nożyce, w statki, bitwę na poduszki itp.
Ja: Jasne, co mi dziś zapodasz ? - uśmiechnęłam się.
Luka: Ok.. uwaga.. tum, tum, tum WALKĘ NA KCIUKI... Dawaj ! - krzyknął podekscytowany. Zaczęliśmy ,,zaciętą'' walkę... Ale jak to ja... To już się zrobił mój zwyczaj, otóż- WYGRAŁAM i ze szczęścia walnęłam Luke'a... 



Luke: Nie no... Czemu ty zawsze wygrywasz ?! - naburmuszył się.
Ja: Bo jestem dla ciebie zbyt inteligentna.. - zaśmiałam się.
Luke: Jesteś młodsza gwiazdeczko.. - parsknął i mrugnął do mnie.
Ja: Może i młodsza, ale mądrzejsza. - rzekłam i pocałował do w policzek na pocieszenie. Po czym dolałam sobie mleka do miseczki i dalej jadłam. Nagle Luke odepchnął mi miseczkę z płatkami tak, że wylądowała ona na podłodze... 

Ja: Luke !!! - krzyknęłam. 
Luke: To mi dało satysfakcje.. już nie czuję się przybity po przegranej.. - wyszczerzył się.
Ja: Teraz to posprzątasz.. - rzuciłam krótko chwyciłam torebkę.- Idę do pracy pa. - dodałam i wyszłam. Po ok. 10 min byłam na miejscu. Ubrałam białą koszulę, czarne spodnie a na nie czarny fartuszek.. czyli inaczej mówiąc mój strój pracowniczy. Nagle ktoś od tyłu mnie złapał.
Ktoś: Hejka jestem Selena. Będziemy razem pracować.
Ja: Ooo.. jestem Abby, miło Cię poznać. 
Selena: Chodź musimy się odmeldować do szefa. Ostrzegam to niezłe ciacho. 
Ja: Ten 40-latek ?! Widziałam go urodą nie grzeszy... 
Selena: Mowie o jego synu! Ale jest mega niedostępny. 
Ja: Oj dobra chodź ! 
Gdy stałyśmy przed drzwiami gabinetu delikatnie zapukałam. Usłyszałyśmy ciche ,,Proszę''.
Sel: Dzień dobry szefie ! Przyszliśmy po pieczątkę. To jest Abby jest nowa - przedstawiła mnie jakbym sama nie umiała. 
Szef: Dobry.. - zatrzymał się na mnie. Wow rzeczywiście był przystojny całkiem jak blondyn, którego wczoraj spotkałam... Ugh !!! Czemu ja o nim myślę, skoro potraktował mnie jak szmatę ! - Już ! - odparł gdy podstemplował książeczki. 
Sel: Dziękujemy..
Szef: Abby tak ?! - spytał.
Ja: Tak.
Szef: Zostaniesz na chwilę ?
Ja: Oczywiście..
Selena spojrzała na mnie i się uśmiechnęła po czym wyszła.
Szef: Miło mi witać nową pracownice. Nową i piękną - na te słowa otworzyłam szerzej oczy.- Jestem Harry. Możesz mówić mi po imieniu. - dodał i wyciągnął w moją stronę rękę.
Ja: To mi miło. - powiedziałam i uścisnęłam jego dłoń.Czułam jak się rumienię. 
Harry: Może dałabyś się zaprosić dzisiaj na kolację ? 
Ja: Emm... jasne czemu nie? To mój adres - zanotowałam mu go na kartce.- Do wieczora.- odparłam i wyszłam. 

*2 godziny później*


Selena: Abby.. 6 razy latte stolik nr 2
Ja: Już się robi- krzyknęłam. położyłam sobie na tacy 6 filiżanek i ruszyłam do stolika. Gdy przy nim byłam odczytałam szybko zamówienie, które miałam zapisane na kartce:
Ja: Dzień Dobry.. 6 razy Latte Macchiato coś jeszcze podać ? - spojrzałam na ludzi przy stoliku. Pierwszy człowiek, który rzucił mi się w oczy to... Ross ?! Siedział przy laptopie, a obok niego Rydel i jeszcze 4 chłopaków. 
Ja: O MÓJ BOŻE !!!! - krzyknęłam i niechcący przechyliła mi się taca. Cała jej zawartość (czyt. kawa) spadła na stolik tym samym zalewając kawą laptopa blondyna. 
Ross: Idiotko ! Coś ty kurwa zrobiła !!! - chłopak wstał (dodatkowo z mokrą bluzką) 
Blondyn siedzący na przeciwko: Ross uspokój się to był przypadek.. 
Ross: Przypadkiem jest ona !!- podszedł do mnie i z całej siły mnie popchnął. Upadłam na szklaną ławę (nie wiem dlaczego się nie zbiła ?!). Rozcięłam sobie głowę i dodatkowo straciłam przytomność.... 












Komentujesz= Motywujesz <3 

W bohaterach jest Harry :) obczajcie sb xd :D 
Przepraszam,że krótki ale nie mam weny ;( ;-;

12 komentarzy: