poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 2- ,,Nie bój się płaczu.. Czasami w każdym coś pęka.''

*1 dzień wakacji*


Gdy rano obudziłam się wpadłam na genialny pomysł. Napisałam do braci: 

Alex: ,,Hej o 13:00 przyjdź na obiad.'' 
Luke: ,, Wpadnij na obiad o 13:00 (SAM).'' 
Michael: ,,Przyjedziesz do nas na obiad, ale sam to ważne !'' 
Christian: ,,Picowany eleganciku, może odwiedzisz nas w końcu?! Obiad na 13:00 u nas..OBOWIĄZKOWO !!'' 
David: ,,Wbijaj do nas na obiad o 13:00 bez tej twojej Claudusi..OBOWIĄZKOWO !!''

Miałam jeszcze 1,5 h na wyszykowanie się. Jutro dopiero zaczynam prace więc mogę dzisiaj poszaleć. Wyciągnęłam z szafy ubrania. Założyłam to: 

Zdążyłam się ubrać, uczesać umalować i właśnie przeglądałam Facebooka, gdy nagle usłyszałam krzyk: 
Mama: Abby twoi bracia przyszli! 
Ja: Już idę !! 
Zbiegłam szybko po schodach i wtuliłam się w wszystkich (tworząc grupowego przytulasa). Po chwili przeszliśmy do jadalni i zaczęliśmy jeść obiad. 
Christian: Po co nas tu zawołałaś ?! - nagle wypalił. 
Ja: Chciałam spędzić czas ze wszystkimi. 
Christian: Naprawdę jesteś taka nieodpowiedzialna ?! Przez Ciebie musiałem odwołać spotkanie ! - warknął.
David: Ja musiałem zostawić Claudie samą ! Co Ci odbiło ?! Przecież mieszkam tu, ale jak jestem w domu to Cię gówno co obchodzę !! 
Michael: Nie możesz być taka lekko myślna !
Mama: Chłopcy przystańcie.. - prosiła.
Ja: To aż takie złe, że stęskniłam się za braćmi ?! - mówiłam ze łzami w oczach.- David ty jesteś tylko odświętnie w domu !! I przeważnie jak mnie nie ma ! Tak naprawdę to tylko Luke i Alex dogadują się ze mną a ja nie mam 2 braci tylko 5.. gdzie jesteście jak Was potrzebuje !? Tylko Luke i Alex pytają się czemu jestem zła, smutna, szczęśliwa.. Tylko oni na mnie nie krzyczą i nie mają nic przeciwko temu wspólnemu obiadowi !! 
Luke: Tak właściwie.. to byłem umówiony z Lilly - powiedział z wyrzutem. 
Alex: A ja z Maddie...
Ja: Jaką Maddie ?! 
Alex spojrzał na mamę.
Alex: Maddie to moja dziewczyna. - powiedział i spuścił głowę. 
Ja: Dziewczyna ?!?! - krzyknęłam.
Wstałam od stołu i szybko wybiegłam chwytając tylko moją torebkę, która wisiała w przed pokoju. Ruszyłam do parku, usiadłam na pierwszej wolnej ławce. Otworzyłam torebkę i wyciągnęłam mój zestaw na złe i dobre chwile- telefon z słuchawkami.Włączyłam muzykę i zaczęłam obserwować wszystko co się dzieje wokół mnie. Naprzeciwko mnie siedziała młoda mama mała malutkiego synka w wózku. Nagle podjechała do niej mała dziewczynka na hulajnodze z małym bukietem kwiatków. Dziewczynka miała może 7 lat.. W pewnym momencie spojrzała na mnie, ja sztucznie się uśmiechnęłam i nadal patrzyłam na nią przez zapłakane oczy. Dziewczynka odłożyła swój ,,pojazd'' i podbiegła do mnie. Stała chwilę przede mną i patrzała na mnie. Ja wyciągnęłam słuchawki z uszu.  
Dziewczynka: Czemu płaczesz?- spytała po chwili.
Ja: Dlatego, że moje życie jest strasznie trudne.. nic się nie układa...ale ty tego nie zrozumiesz..
Dziewczynka: Szkoda, że nie mogę Ci pomóc..- rzekła i usiadła obok mnie cały czas trzymając bukiecik. 
Mama dziewczynki: Kate chodź już idziemy.. ! - krzyknęła.
Dziewczynka stanęła na ławce, przez co była nieco wyższa ode mnie. Nagle przytuliła mnie i gdy się ode mnie odkleiła powiedziała:
Kate: Nie smuć się..- po czym dała mi swój bukiecik, cmoknęła mnie w policzek i zeskoczyła z ławki. Spojrzałam na te kwiatki i dobrowolnie się uśmiechnęłam. Gdy już zobaczyłam w miejsce gdzie przed chwilą stała ta mała osóbka.. Ale jej już nie było. Postanowiłam, że ponownie oddam się muzyce... Cały czas chodziły mi po głowie słowa Alexa: ,,Abby- dama mojego serca do końca życia...''. Całe życie myślałam, że rodzeństwo powinno być jednością, powtarzałam sobie, że na rodzinę zawsze można liczyć.. przyjaciele zawsze są fałszywi.. Teraz już wiem, że wszyscy ludzie są FAŁSZYWI !!! Park stopniowo pustoszał z dzieci i ich rodziców.. Za to zaczęły pojawiać się zakochane w sobie pary.. Bleee ! Postanowiłam jeszcze kawałek się przejść zanim wrócę do domu. Szłam..szłam i szłam... Nagle poczułam mocny ból i znalazłam się na ziemi. Złapałam się za głowę i spojrzałam w górę. 
Nieznajomy: Jak ty łazisz ?! 
Blondynka stojąca z chłopakiem: Ross... przestań !! Nic Ci nie jest ?! - skierowała to do mnie.
Ja: Nie chyba... - powiedziałam a blondynka podała rękę, by pomóc mi wstać.
Blondynka: Jestem Rydel i przepraszam Cię za niego..
Ja: Jestem Abby.. nic się nie stało.
Ross: A ja jestem spóźniony ! Rydel chodź już !! - niecierpliwił się.
Rydel: Ell jest u nas codziennie ! A ja mam okazje znaleźć sobie przyjaciółkę ! 
Ross: Znajdę Ci lepszą, a nie jakąś wywłokę z ulicy, która nie umie łazić ! - spojrzał z pogardą na mnie. - Może być Katy była dobra w łóżku więc jako przyjaciółeczka też może się sprawdzić - dodał i uniósł dwukrotnie brwi.
Ja: Fuj oblech !! Ogarnij się !! - krzyknęłam
Ross: Oo.. widzę, że mamy tu dziewicę - zaśmiał się 
Rydel: Ross !! 
Ross: Nie dość, że wywłoka z ulicy to jeszcze dziewica..- kontynuował.
Ja: Dzięki za komplement.. 
Ross: Spoko na razie ! - odszedł. 
Rydel wyciągnęła pisaka i napisała na mojej ręce swój numer oraz ,,Napisz do mnie''. Rzuciła ,,Pa'' i odeszła....



Komentujesz= Motywujesz <3 

8 komentarzy: