wtorek, 26 kwietnia 2016

Rozdział 18- ,,W dzisiejszym zwariowanym świecie, człowiek ,,normalny'' nadaje się tylko do psychiatryka.''

Po chwili byliśmy już tak daleko, że nie było śladu po moich braciach i po tacie. Odwróciłam się przodem do policjantów. 
- Zobaczysz będzie dobrze Abby! - odezwał się jeden z nich. Przemilczałam to. Nie nie będzie dobrze. Właśnie jadę do psychiatryka.. Jak może być dobrze? Z moich oczu nadal wydobywały się słone łzy. Nagle zatrzymaliśmy się przed dosyć nowoczesnym budynkiem. 
- No to jesteśmy! - odparł jeden z mężczyzn. Po chwili otworzył mi drzwi, a ja powoli zaczęłam wychodzić. Czy ja, aż tak spadłam, że kończę na psychiatryku? Nim się obejrzałam byłam już przed drzwiami do mojego ,,pokoju''. Po otworzeniu drzwi wpadłam w lekkie rozczarowanie? Jeśli w ogóle można to tak nazwać... W pomieszczeniu znajdowało się tyko łóżko, półka nocna, kosz na śmieci i okno zagrodzone żelaznymi kratami. Weszłam do środka i usiadłam załamana na łóżku. Jak ja mam tu żyć?! Opadłam bezwładnie na poduszkę i skuliłam się w mały kłębuszek. Zaczęłam płakać jak małe dziecko. Ja chce do taty i do mamy, do Anny, do Luka, Chrisa, Michaela, Davida, Alexa. Nawet do Rossa, wszędzie tylko nie tutaj. W tej chwili do mojej sali weszła szczupła brunetka w okularach i w białym fartuchu. 
- Dzień Dobry Abby będę twoją terapeutką..


*Oczami Rossa*

Właśnie byłem w drodze do domu Abby. Dzwoniłem do niej chyba z 10 razy. Nie odbiera, trochę to niepokojące. W końcu jej najlepsza przyjaciółka popełniła samobójstwo, nie wiem co jej do głowy może po czymś takim strzelić. Stanąłem przed drzwiami i zadzwoniłem do dzwonka. po chwili przede mną stał wysoki blondyn.
-Hejka Luke, jest Abby? - spytałem na luzie. Nagle blondyn zaczął płakać. Oparł się na moim ramieniu i zaczął szlochać. Poklepałem go delikatnie po ramieniu.
- O co chodzi stary? - spytałem zdezorientowany gdy chłopak trochę się uspokoił.
- Zabrali Abby... - szlochał.
- Co? Gdzie?! - wystraszyłem się.
- Do... Do... Psychiatryka! - krzyknął zrozpaczony. W tej właśnie chwili zamarłem. Abby i psychiatryk? Jak? Cholera to wszystko moja wina, po co ja mówiłem tym policjantom, że była wtedy ze mną. Po co ja mówiłem gdzie mieszka? Zerwałem się z miejsca i zacząłem biec w stronę mojego domu.
- Gdzie ty biegniesz?! - krzyknął Luke.
- Uratować twoją siostrę! - odkrzyknąłem i już zniknąłem za żywopłotem. Biegłem ile sił w nogach. Wreszcie wpadłem do domu. W salonie siedział Riker, Rocky, Ryland, Ell, Rydel i co najgorsza Kate... Ale ją w tej chwili miałem gdzieś. Musiałem odkręcić to co nawyrabiałem.
- Pomocy! - krzyknąłem z lekką astmom.
- Rossy.. Co się stało? - odpadła przerażona Rydel.
- Abby jest w psychiatryku! Musimy ją stamtąd wyciągnąć. To przeze mnie ona tam jest!
- Ale jak to? - spytał Ell.
Chwyciłem swój telefon, kurtkę i portfel. Cały nabuzowany ze wściekłości chciałem już wyjść.
- Kto to Abby? Zdradzasz mnie?! - spytała nagle Kate. Odwróciłem się i spojrzałem w jej czarne oczy. Błyszczały jak małe perełki. Podszedłem do niej i odgarnąłem małe pasmo włosów za jej ucho.
- Oczywiście, że nie kochanie...- zacząłem - Abby to znajoma rodziny. Pomagała nam w trudnych sytuacjach, ale przyrzekam, że jest to tylko moja znajoma. Nic więcej - dodałem. Musnąłem leciutko jej czółko i wyszedłem z domu. Wsiadłem do auta i odjechałem...


*Oczami Abby*

- Mam na imię Alice. Od tej pory będziemy widywać się codziennie, ale nie martw się, pomogę Ci - zaczęła powoli kobieta. Miała bardzo miły i sympatyczny głos. Miło mi się jej słuchało. Kobieta czekała na moją reakcję. Ja ani drgnęłam.
- Spokojnie... Nie będę Cię naciskać. Z czasem sama się otworzysz i opowiesz mi o tych wszystkich rzeczach, które Cię gnębią. Potrzebujesz czasu... - kontynuowała.
- Niczego nie pragnę oprócz swojej rodziny i swojego domu! - warknęłam.
- Każdemu na początku było trudno... Ale z czasem Ci to minie, oswoisz się z nowym otoczeniem - powiedziała. Ja weszłam pod kołdrę i skuliłam się tak by kobieta mnie nie widziała - No dobrze skoro nie chcesz rozmawiać to jutro do Ciebie przyjdę - dodała i wyszła. Wyszłam zza kołdry i usiadłam leniwie na łóżku. Gdzie jest moja mama?! No tak opala się na złocistej, hiszpańskiej plaży. Czemu mnie tak pokarało?! Nagle usłyszałam pukanie do drzwi. Ugh nie chce z nikim gadać! Z żadną terapeutką, psychologiem, pedagogiem... Z nikim! Po chwili drzwi same się otworzyły, a zza nich wyłonił się Ross!
- Ross! - podniosłam się z łóżka.
- Abby! - podbiegliśmy do siebie i mocno się przytuliliśmy. Staliśmy w uścisku już jakieś 10 minut.
- Wyciągnę Cie stąd - powiedział chłopak.
- Nie dasz rady.. - odparłam odklejając się od niego. Podeszłam do okna i zaczęłam patrzeć w dal.
- Ja nie dam rady?! Do kogo ty to mówisz?! - wybuchnął.
- Ross... Daj spokój, powiedzieli mi, że jeszcze trochę tu posiedzę. Nic z tym nie zrobisz - odparłam. Chłopak podszedł do mnie i złapał mnie za ramiona.
- Abby tak strasznie Cię przepraszam, to wszystko moja wina - rzekł załamany.
- Dlaczego tak uważasz?!
- Bo to ja powiedziałem policji, że byłaś ze mną przy tym samobójstwie. Nie chciałem, nie wiedziałem, że tutaj trafisz - mówił zakłopotany.
- Ross... Prędzej czy później wydałoby się to. Nie obwiniaj się - przeczesałam jego grzywkę.
- Czemu ty mnie tak bronisz? Czemu jesteś dla mnie taka dobra? - spytał z niedowierzaniem.
- Taka już jestem.
- Boże jaki ja jestem głupi... Abby, przecież ja nie kocham Kate! - krzyknął.
- Co? Jak to?! - otworzyłam szerzej oczy.
- No tak... Ja kocham Ciebie! - uśmiechnął się szeroko. Ross mnie kocha? Czy ja też coś do niego czuje?
No przecież, że czujesz.. Tak to nie byłoby Ci przykro jak powiedział, że kocha Kate~ krzyczało moje sumienie. O mój Boże... Tak to prawda. Kocham Rossa Lyncha. Kto by pomyślał, że tak nienawidzące się osoby mogą się pokochać?
- Ja... Ja Ciebie też Ross - odparła. Chłopak uśmiechną się jeszcze bardziej, po czym mocno mnie przytulił i namiętnie pocałował


Nigdy i nikt mnie jeszcze tak słodko i delikatnie nie pocałował. Ross świetnie całował, a chwila naszego pocałunku miałam wrażenie jakby trwała wiecznie...

9 komentarzy:

  1. Cudny rozdział ��
    Mam nadzieję, że Abby szybko stamtąd wyjdzie :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziekuje <3 za to że ross i Abby czuja cos do sb
    Ogolnie caly rozdzial poprostu brak mi slow
    GENIALNY to malo powiedziane az sie wzruszlam serio <3
    Czekam szybko na nexta
    Zycze weny kochana
    ŚWINKA MAŁPKA <33333

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż, jednak przybyłam i skomentuję szybko i na temat, bo nie mam czasu.
    Nie podoba mi się spacja między myślnikami i dialogami.
    Ale nie jest najgorzej.
    Idę spać.

    http://anormalgirlrydelstory.blogspot.com/ nowy adres mojego bloga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pisałam na Wattpadzie i jak skopiowałam to sięzrobiły ;/

      Usuń
  4. hehehe 8)
    to ten, kiedy next? XDD ♥

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny rozdział :3
    Ug, cholernie się wkurzyłam, gdy zabrali Abby do psychiatryka. Ale to co zrobił Ross było słodkie, widać, że zależy mu na Abby <3
    Czekam na next ^.^
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń
  6. Aww... <3
    Jakie to słodkie, tylko czekałam na związek Abby i Rossa :*
    Oni muszą być razem do końca! Bo jak nie to przestaję czytać Twojego bloga!
    Haha oczywiście żartuję :D
    Kiedy next?
    Oby szybko ;)
    //Natalia :*

    OdpowiedzUsuń