środa, 11 maja 2016

Rozdział 20- ,,You and me forever.''

Zacząłem się jeszcze dokładniej rozglądać po sklepie. Blondynki jak nie było tak nie ma. Moje ręce zaczęły się pocić, ciśnienie podskoczyło, a serce biło tak szybko jak by zaraz miało wyskoczyć z mojej klatki piersiowej. Nie mogę jej stracić. Jeśli się jej coś stanie to będę skończony. Nagle ktoś złapał mnie od tyłu. Zakrył mi oczy rękoma, po chwili usłyszałem: 
-Zgadnij kto to? -odezwał się piskliwy głosik. Na te słowa szybko odwróciłem się. Przede mną stała przed chwilą poszukiwana blondynka. 
-Abby! Błagam nie strasz mnie tak -krzyknąłem i objąłem mocno dziewczynę w tali. 
-Ale co ja zrobiłam? -zdziwiła się. Pokiwałem lekko głową i już miałem coś powiedzieć, ale mój telefon za wibrował. Odblokowałem ekran i spostrzegłem SMSa. Numer był zastrzeżony jak najszybciej zobaczyłem treść wiadomości: ,,Ładną masz tą blondyneczkę, smutno by Ci było gdyby coś jej się stało nieprawdaż? Uważaj na siebie i na nią. Ja Cię cały czas obserwuję Lynch...''. Przerażony zacząłem rozglądać się po całej galerii w poszukiwaniu osoby, która zachowywała by się dość podejrzanie. Nikogo takiego nie zauważyłem, zacząłem ciągnął Abby za rękę w stronę wielkich drzwi wyjściowych. 
-Ej gdzie idziemy mieliśmy iść na kawę.. -zaczęła dziewczyna.
-Nie mamy czasu.. -burknąłem.
-Ale chce mi się pić! -stanęła i tupnęła nogą w celu podkreślenia jej złości. 
-Zachowujesz się gorzej niż dziecko Taylor! -krzyknąłem.
- A ty gorzej niż kobieta po menopauzie! - równie głośno krzyknęła. Spojrzałem na nią złowrogo, po czym z powrotem chwyciłem jej rękę. Wszedłem do kawiarni i zamówiłem sok pomarańczowy. Wręczyłem go dziewczynie i znów zacząłem prowadzić ja w stronę wyjścia. Po chwili wepchnąłem ją do auta, sam zasiadłem na miejscu kierowcy. Ruszyliśmy z piskiem opon. Jechaliśmy w zupełnej ciszy, aby rozluźnić atmosferę włączyłem radio. Właśnie leciała moja ulubiona piosenka

*Oczami Abby*

Siedziałam wbita w fotel samochodowy, Ross jechał z dużą prędkością, także nie miałam jak oderwać się od siedzenia. Co chwile spoglądałam na palce blondyna, które z pozoru trzymały kierownice, ale jednak zdarzało im się zatańczyć rytmicznie do muzyki. Serce waliło mi niemiłosiernie. Bałam się, że przez przekraczającą szybkość pojazdu możemy spowodować jakikolwiek wypadek. 
-Ross... możesz troszeczkę zwolnić? -spytałam potulnie jak baranek. Chłopak spojrzał na mnie i na lusterko, które ilustrowało mu drogę za nami. Po chwili spojrzał z powrotem na mnie, po czym znów na lusterko. 
-Cholera! -krzyknął i nacisnął mocno gaz. Teraz jechaliśmy około 220 km/h. Unieruchomiona przez duży nacisk ciśnienia spojrzałam w lusterko, które znajdowało się po mojej prawej stronie. Za nami jechał masywny czarny JEEP. Po chwili ostro skręciliśmy w lewo. Samochód, który jechał za nami znikł. Spojrzałam na blondyna, który był bardzo skupiony na drodze. 



Nagle blondyn znów zamaszyście skręcił kierownice. Tym razem wjechaliśmy w leśną dróżkę, która wypełniona była dziurami. Wjechaliśmy bardziej w głąb lasu i nagle Ross się zatrzymał. Wyciągnął kluczyki ze stacyjki i uchylił lekko drzwi. 
-Ross.. Co ty w nas wpakowałeś? -spytałam.
-Wysiadaj! -rzucił i wyszedł z auta zamykając za sobą drzwi. Po chwili dołączyłam do niego, blondyn zaczął iść w stronę rozłożystego dębu. podbiegłam do niego i jednym pchnięciem w ramię obróciłam go twarzą do siebie.
-Znowu to robisz! Jesteś zwykłym egoistycznym tchórzem! -wykrzyczałam mu w twarz. 
-A ty małym rozpieszczonym bachorem! -odkrzyknął.
-Odwieź mnie do domu i nigdy więcej się do mnie nie odzywaj. -powiedziałam spokojniej, ale nadal krzycząc.
-Czekaj. Masz telefon przy sobie? -spytał od czapy. 
-Mam, ale w samochodzie -pokazałam na pojazd, który stał za nami. 
-Ok, stój tu ja przyniosę swój -odezwał się. Otworzył drzwi do auta i zaczął coś tam grzebać. Ja zaczęłam rozglądać się po całym lesie. Nagle usłyszałam trzask drzwi samochodu i odpalający się silnik. Mój wzrok momentalnie przeniósł się z powrotem na samochód. Ross właśnie odjeżdżał dróżką, którą przed chwilą przyjechaliśmy. 
-Nie! Ross, kurwa! Nie zostawiaj mnie, co ty odpierdalasz?! -biegłam chwilę za samochodem wydzierając się na cały las. Po chwili straciłam siłę i zatrzymałam się w miejscu, upadłam na kolana i zapłakana schowałam twarz w rękach. Nie mogę uwierzyć... Zostawił mnie dlatego, że wymieniliśmy sobie kilka zdań w ciemnym i chłodnym lesie?! Nie, nie dam rady. Ok Abby myliłaś się on się nie zmieni, on zawsze będzie chamem.

*Godzinę później*

Siedziałam na pniu drzewa cała zapłakana. Robiło się coraz ciemniej. Nie ruszałam się z miejsca, bo pomyślałam, że wyjdzie to nie za dobrze. Mogłabym się jeszcze bardziej zgubić. telefonu nie miałam, więc nie mogłam do nikogo zadzwonić. Las zaczął powoli przybierać mroczne kolory i straszne odgłosy. Moja wyobraźnia zaczęła pesymistycznie podchodzić do każdej rzeczy. Wszędzie widziałam cienie ludzi w kapturach z pistoletami czy też z nożami. Chwyciłam się za głowę i zaczęłam po cichu szeptać:
-To tylko złudzenia Abby.
Nagle ciemność lasu rozjaśniły światła dochodzące z małej dróżki. Szybko spojrzałam w lewą stronę. Właśnie tam jechał podejrzany czarny samochód. Miałam ważenie, że jego światła oświetlały cały las. Jednym szybkim ruchem ukryłam się za drzewem, by nikt mnie nie zobaczył. Nagle samochód zatrzymał się centralnie przed miejscem, w którym przed chwilą siedziałam. Z auta wyszedł jakiś mężczyzna w czarnej bluzie z kapturem i okularami przeciwsłonecznymi. Nie mogłam go w ogóle rozpoznać. W ręku trzymał pistolet. Gdy to zobaczyłam serce zaczęło walić mi tak mocno, jakby zaraz miało wyskoczyć...


~~
W końcu się zebrałam do napisania następnego
rozdziału ;)
Jejku już prawie 6000 wyświetleń <3 Dziękuje Wam miśki <3
Ogólnie liczę na wasze komentarze, ale miło by było poczytać
takie długie :o Uwielbiam czytać o tym co Wam się podobało 
czy też nie :) Także LICZĘ NA KREATYWNE 
DŁUGIE KOMENTARZE ^^

5 komentarzy:

  1. Brakuję mi czasu na pisanie komentarzy i czytanie, ale widać, że robisz postępy, a to dobrze.
    Dobranoc <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Boże Święty!!! Gdy to czytałam, czułam się jakbym to ja była na miejscu Abby. Serce waliło mi niemiłosiernie, mam nadzieję, że Abby nie stanie się nic złego.
    Pozdrawiam i czekam na następny rozdział. ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  3. Niesamowity rozdział ^.^
    Boshe, na początku miałam mini zawał. Myślałam, że już porwali Abby :O
    Kurwa, Ross, ty chuju, coś ty odpierdolił?! Jak śmiałeś zostawić ją samą w nocy w ciemnym lesie?! Tak samą, na pastwę losu?!
    Czekam na next :3
    Pozdrawiam,
    Inna

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział :)
    Czekam na next :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Dawaj ten rozdział już no szybko!!!!
    :)

    OdpowiedzUsuń